W Łapszach Niżnych krzyżują się ścieżki całego świata. W jeden dzień spotykamy ślady Węgrów, Słowaków, bożogrobców z Jerozolimy, Inkaskich książąt, hiszpańskich agentów… W głowie się kręci. Więc od początku.
Gotycki kościół w Łapszach Niżnych zbudowali bożogrobcy – mnisi z zakonu powołanego w Jerozolimie podczas pierwszej wyprawy krzyżowej. Patronem kościoła jest św. Kwiryn: według jednych z Rzymu, według innych – z Dalmacji. W całej Polsce nie ma drugiego kościoła pod jego wezwaniem, a jego obecność w Łapszach jest echem dawnych dziejów spiskiej ziemi, która przez kilkaset lat należała do Węgier.
Z Łapsz drogi prowadzą do USA, dokąd wyemigrowało wielu mieszkańców spiskich wsi. Ameryka przyciąga od zawsze. Wyjazd ze Spisza czy Podhala do ameryki jest czymś tak naturalnym, że stereotypowy mieszkaniec Chicago na pewno mówi góralską gwarą i nosi kierpce. My z Łapsz Niżnych ruszamy w drogę dookoła Spiszu, a przynajmniej tej jego części, która jest obecnie w granicach Polski.
W Trybszu, w drewnianym kościele św. Elżbiety Węgierskiej ściany pokryte są polichromiami, przedstawiającymi świętych oraz sceny biblijne. Na górze Synaj Bóg Ojciec wręcza kamienne tablice rogatemu Mojżeszowi, wyżej święty Jerzy zabija smoka a święty Augustyn z sąsiedniej ściany, przypatruje się wielkiej scenie sądu ostatecznego, której i my się przypatrzmy – zobaczymy tu bowiem najstarszą panoramę Tatr.
Przystanek niedaleko miejscowości Nowa Biała – tu dłuższa przerwa w rezerwacie Przełom Białki. Między dwiema skałami, Obłazową i Kramnicą, płynie rzeka Białka. Połyskuje pośród kamieni, pieni się na głazach. A ja wypatruję Janosika i Kwiczoła. Znalazłem ślad po ognisku, może tu piekli barana przed rozprawą z Murgrabią. Sceny z filmu Janosik nakładają się na rzeczywistość – Kwiczoł nie nosi baranicy tylko t-shirt, a Janosik raczej nie myśli o Murgrabim tylko o excelu. Rezerwat jest przepiękny, rzuca czar, wśród brodzących w wodzie odzianych w jeansy brodaczy widzę Janosikowych. Na szczęście nie ma paskudnego jaśniepana…
W Krempachach kościół ma charakter obronny, z jego wysokiej wieży wypatrywano Tatarów i innych zbójców łasych na spiskie dobra. Bardzo często tutejsi rolnicy i pasterze zamieniali się w rycerzy. Domy w wioskach spiskich stoją ciasno jeden obok drugiego, ścianą szczytową do drogi i z zabudowaniami gospodarczymi otaczającymi podwórze niczym bastion. Po wielkości stodół i zagród dla owiec widać, że było czego bronić.
Zamek w Niedzicy stoi na wysokiej skale nad jeziorem Czorsztyńskim. Obrazek jak ze starego landszaftu, jakby ten zamek i jezioro do siebie należały od zawsze. A przecież zaporę na Dunajcu skończono niecałe trzydzieści lat temu.
Zamek powstał w XV w i należał do węgierskiego rodu Berzewiczych, władającego tymi terenami. W XVIII wieku Sebastian Brzewiczy wyrusza w wędrówkę po świecie w poszukiwaniu przygód. Trafia do Peru i żeni się z inkaską księżniczką. Jej ojciec, wódz Tupac Amaru wznieca powstanie przeciwko Hiszpanom, zostaje ujęty i stracony. Brzewiczy zabiera więc żonę, córkę Uminę i jej męża – następcę tronu i uciekają do Włoch. Stamtąd do Niedzicy. Hiszpańscy agenci odnajdują ich i tu, więc Brzewiczy oddaje swego wnuka, który po śmierci Tupaca i Uminy jest następcą tronu Inków, pod opiekę swoim krewnym w Morawach. Antonio Tupac Amaru zostaje Antonim Beneszem. Jego dalekim potomkiem jest Andrzej Benesz, poseł na sejm PRL i wielce barwna postać. Andrzej najpierw odnajduje łacińską wersję testamentu Inków, która zachowała się w Krakowie, a po kilkudziesięciu latach, pod kamiennym progiem niedzickiego zamku, odkrywa miedzianą tubę, a w niej indiańskie kipu. Niestety, nie udało się odczytać zapisu i inkaski skarb w dalszym ciągu jest bezpiecznie ukryty. Andrzej Benesz rok później ginie w wypadku samochodowym i nikt już nie kontynuuje poszukiwań. Jedynym śladem po Inkach w Niedzicy jest duch Uminy – inkaskiej księżniczki. pojawiający się na zamkowej baszcie.