Suwalszczyzna wita deszczem. Cisowe Sioło położone u podnóża Cisowej Góry to będzie baza do wycieczek po kompletnie nieznanej krainie. Ze szkoły pamiętam coś o lodowcu, morenach i jeziorach rynnowych. O mniejszości litewskiej już zdecydowanie mniej. Więc jest całkiem sporo rzeczy do odkrycia. Kraina w prawym górnym rogu, już dalej pojechać się nie da. To też wywołuje lekki dreszcz emocji. No to do dzieła.
Cisowa góra ma 256 m wysokości, jest widoczna z każdej części Suwalskiego Parku krajobrazowego. Stanowi świetny punkt obserwacyjny. Na szczycie rośnie kilka sosen, ale nie widziałem żadnego cisa – nazwa góry jest więc tajemnicą na razie nierozwiązaną. Za to na szczycie niespodziewane spotkanie z motylami z gatunku Paź Królowej. Urządziły sobie tańce na szczycie. Może to duchy dawnych mieszkańców tych ziem, który wg legendy usypali to wzgórze.
Pierwsza wycieczka prowadzi na górę Zamkową. Był tu gród warowny Jaćwingów. Jeżeli ktoś ma dobre oko to wśród drzew wypatrzy ziemne wały i uskoki sugerujące istnienie tu umocnień. Z informacji na stronie parku dowiadujemy się, że Jaćwingowie byli wcale niezłymi inżynierami. Wzgórze otoczone czterema jeziorami umocnili dodatkowo zamieniając jeden z wąwozów w kanał prowadzący wody od jeziora do jeziora. Niewiele śladów po tych robotach, jak i po zamku pozostało. Niewiele też o samych Jaćwingach wieści przedostało się do naszych czasów. Jedynie w nazwie jeziora i miejscowości Szurpiły brzmi echo imienia dawnego władcy grodu na górze Zamkowej – Szjurpy.